Ekspresowy piernik pomidorowy
Na trop ciasta pomidorowego wpadłam jeszcze pod koniec lata, szukając jego ostatnich powiewów. Wracając do szlaków najbardziej słonecznych padło na pomidory i zaczęło się. Pierwsza porcja zniknęła jeszcze na ciepło a wszystkie kolejne potoczyły się lawiną po całej rodzinie i wszystkich znajomych – tego szaleństwa pomidorowego nie dało się zatrzymać!
Latem obowiązkowo wrzucałam do środka brzoskwinie i pestki dyni. Dzisiaj jednak przecież nikt nie tęskni za latem - każda pora ma swoją magię, smak i zapach. A nie ma zapachu bardziej zimowego, ciepłego i świątecznego niż zapach piernika. Oczywiście można mi zarzucić, że ciasto wegańskie – bo taka kuchnia króluje w moim domu – to może co najwyżej piernikiem pachnieć. Zgoda.
Zrobiliśmy rodzinny konkurs-zagadkę – kto zgadnie z czego Maria tym razem zrobiła ciasto (obiady w naszym domu dla gości to zawsze chwila dreszczyku i grozy, ale ciasto?) – nie było łatwo choć padło niemal wszystko – banany, cukinia, dynia, buraki, fasola – poziom coraz wyższy, jestem z nich dumna. Zabawę popsuł Wujek – wielbiciel Włoch i toskańskiej kuchni nie mógł tego nie wiedzieć – i nic już nie było takie jak wcześniej – wszyscy wpadli w szał ciasta pomidorowego i pieką je na potęgę. Na zdrowie kochani! Na zdrowie!

Ponieważ pomidory to samo zdrowie! A zwłaszcza przetwory pomidorowe w których likopen (czerwony barwnik pomidorów) jest bardziej stabilny i lepiej przyswajalny. Likopen to bardzo silny antyutleniacz, któremu przypisuje się właściwości antynowotworowe. Zmiata z naszego organizmu wolne rodniki, toksyny i złogi cholesterolowe zmniejszając ryzyko nowotworzenia tkanek organizmu. Działa zbawiennie również na układ krwionośny zmniejszając ryzyko udarów i zawałów serca - spożywany regularnie odblokowuje żyły, rozszerza je i poprawia przepływ krwi. Jak wynika z badań naukowych - to nie wszystko - likopen bardzo mocno chroni nasze kości przed nadmierną utratą tkanki kostnej co jest niesamowicie ważne po 40 r.ż, kiedy organizm sam radzi sobie z tym coraz gorzej.
Kiedy więc brałam się za pieczenie świątecznego piernika, wybór mógł być tylko jeden - pomidory, to w nich sekret prostoty a reszta składników zaczaruje nam tą prostotę tysiącem smaków i zapachów składających się na smak powszechnie nazywany "piernikowym".

Porcja na średnią tortownicę:
1 puszka krojonych pomidorów
2 banany
½ szklanki olej
½ szklanki cukru
2 szklaki mąki kukurydzianej 2 szklanki mąki gryczanej
2 łyżeczki sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia 4 łyżki gorzkiego kakao
2 łyżeczki przyprawy piernikowej
1 łyżeczka imbiru
2 opakowania suszonych śliwek (400g)
Polewa: kakao gorzkie, mleczko kokosowe i olej kokosowy nierafinowany
Suszone śliwki zalać wrzątkiem i odstawić do namoczenia.
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Do wysokiego naczynia blendera dodać szklankę pomidorów z puszki i dokładnie zmiksować. Dodać banana, olej i cukier i jeszcze chwilę miksować na gęsty, puszysty krem.
Osobno w dużej misce dokładnie wymieszać wszystkie suche składniki. Do suchych składników wlać mokre i bardzo krótko ale dokładnie wymieszać.
Tortownicę wyłożyć papierem do pieczenia. Przełożyć połowę ciasta i ułożyć na nim dosyć gęsto namoczone wcześniej śliwki. Następnie przełożyć resztę ciasta.
Ciasto wsunąć do gorącego piekarnika. Piec przez 40 – 50 minut.
Ja mój piernik udekorowałam orzechami pekan i polałam gorzką czekoladą przygotowaną z kakao, mleczka kokosowego i roztopionego oleju kokosowego nierafinowanego - proporcje zależą od konsystencji i smaku jaki chcemy uzyskać ;)